Po latach pracy na etat podjęłam w końcu decyzję- czas „iść na swoje”. Dopiero zaczynałam przygodę z działalnością, ilość spraw organizacyjnych okazała się przytłaczająca. Nie zniechęcałam się jednak, bowiem mobilizacja wewnętrzna popychała mnie do przodu. Jednym z kluczowych problemów jaki pojawił się podczas formalnego rejestrowania działalności stał się adres firmy. Mieszkałam w wynajmowanej kawalerce, nie chciałam więc podawać adresu, pod którym może mnie nie być za pół roku. Z pomocą przyszła mi przyjaciółka, która podpowiedziała, aby wykorzystać wirtualne biuro. Przejrzałam internet w poszukiwaniu najlepszego dla mnie pakietu usługi i w ciągu tygodnia podpisałam umowę. Moja korespondencja firmowa kierowana była pod adres, z którego raz w tygodniu odbierałam przesyłki, a ważne spotkania z klientami mogłam umawiać (z odpowiednim wyprzedzeniem) w dostępnych, doskonale wyposażonych i profesjonalnie urządzonych salach konferencyjnych. Dzięki temu nie ponoszę kosztów biura już trzeci rok, a moja działalność rozwija się dzięki zaoszczędzonym funduszom.